Pierwsze spotkanie

          Atakuje z góry, co spotyka się z blokadą niebieskiego miecza. Kiedy odskakuje mój przeciwnik zaczyna przecinać powietrze szybkimi obszernymi ruchami, co zmusza mnie do cofnięcia się. Uginam się na nodze, a drugą próbuję przewrócić Micka. Mój przyjaciel to przewiduje i robi salto do tyłu. Atakuje po raz kolejny, lecz spotykam się z idealną obroną i na odwrót. Walczymy już od dobrej godzinie, poruszając się po całej sali treningowej. Popychamy, skaczemy, kopiemy, atakujemy, bronimy, blokujemy, kontratakujemy, podcinamy... I wszystkie inne podobne rzeczy. Oboje jesteśmy bardzo dobrzy, jak na adeptów, niemniej jednak zawsze kłócimy się, które z nas jest silniejsze. Kiedy brunet po raz kolejny zaczyna wymachiwać mieczem, wściekam się.
 - Mógłbyś tym tak nie machać? To miecz świetlny, a nie tasak do mięsa. - Moje słowa wywołują u niego uśmiech i bierze zamach na kolejny cios. Zanim zdąży to zrobić z półobrotu wykopuje mu miecz i zyskuje przewagę, którą tracę tuż po sekundzie. Nasze miecze lądują na ziemi, a my się siłujemy. Teoretycznie jestem na przegranej pozycji, bo jakie ja mam szanse z chłopakiem o głowę ode mnie wyższym? Kopię kolanem w jego udu, następnie szybko mocą podnoszę swój miecz świetlny. Włączam zieloną klingę i uderzam o niebieską, która sekundę temu się włączyła. Odskakujemy od siebie tylko po to, by na siebie znowu wskoczyć. 
 - Radzę wam przestać, bo za chwilę mają przyjść mistrzowie - oznajmia Casie. Blondynka siedzi razem z pozostałymi i w ogóle nie jest zainteresowana walką między mną i Mickiem.
 - Nie przestaniemy dopóki on się nie podda - stwierdzam i odbieram kolejny cios przyjaciela. Obecnie uderza mnie schematycznie. W lewą nogę, prawą rękę, lewą nogę, prawą nogę i na końcu w lewą rękę. Łatwo odbiera mi się te ciosy skoro wiem, gdzie padną. Podcinam mu nogi, kiedy uderza w prawą rękę, nastolatek jednak odpycha mnie mocą.
 - Casie - mój przeciwnik zwraca się do blondynki - powiedz Ahsoce, że ze mną nie ma szans.
          Jego słowa witają się z moją pięścią, która zmierza w stronę twarzy chłopaka. 14-latek blokuje cios i próbuje przeważyć mnie ciężarem. Rzuca mną jak workiem ziemniaków na podłogę, a ja szybko turlam się w lewą stronę po podłodze, by uniknąć ciosów. Kiedy zyskuje mili sekundę przewagi i dostrzegam, że Mick szykuje się do kolejnego ataku. Odpycham go całą siłą nogą. Podnoszę się i mocą przywołuje moją broń. 
 - Dajcie już spokój. - Dochodzi do nas głos Casie.
 - Nigdy - mówimy jednocześnie, a nasze klingi mieczy się zderzają z ogromną siłą. Kładę drugą dłoń na uchwycie miecza, by miecz lepszą stabilność. Przeciwnik także opiera drugą dłoń na rękojeściu miecza. Odwracam delikatnie głowę w prawo i natychmiast wyłączam miecz, prostując się. Mick, który wędruje głową w tą samą stroną, powtarza moje czynności.
 - Mistrzowie. - Kłaniamy się równocześnie. A pozostała czwórka widząc co się dzieje podbiega do nas. Stoimy na przeciwko dwójki mistrzów. To zapewne z nimi mamy się dzisiaj użerać. Jestem padnięta po walce z kolegą, ale nie okazuje tego. Przed nami stoi Obi-wan Kenobi i Anakin Skywalker. Poznaje ich od razu nawet jeśli to jest nasz pierwszy trening z nimi. Są legendami, wiele razy słyszeliśmy historię o nich.
 - Witajcie. Jestem mistrz Obi-wan Kenobi, a mój przyjaciel to...
 - Mistrz Anakin Skywalker - przedstawia się drugi. Przewracam oczami dobrze wiem, że oni wiedzą, że my wiemy, jak oni się nazywają. Przedstawienie, które zawsze odgrywamy trwa. My się kłaniamy mówiąc, jaki to zaszczyt, że będą nas uczyć, a oni się uśmiechają.
          Zaczynamy monotonny trening. Niczym nie różniący się poprzednich.  W każdym klanie jest zawsze 6 osób, więc każdy posiada parę. Zazwyczaj walczę z Mickiem, lecz dzisiaj stoję na przeciwko Daisy. Jest trzecią dziewczyną w klanie. Oprócz mnie i Micka znajdują się w nim Casie i Daisy, oraz Aleks i Colin. Razem tworzymy klan od ponad 9 lat. Jesteśmy zżyci i każdy jest osobnym charakterem.
 - Przestańcie - podnosi rękę mistrz Kenobi - wasza dwójka - pokazuje na mnie i Micka - wcześniej walczyliście inaczej. Staraliście się, a teraz robicie to na odwal się - oznajmia. A moja nadzieja, że mistrzowie nie widzieli naszego sparingu wcześniej wygasa.
 - Nie robimy tego na odwal się mistrzu. - Mick wyłącza swój miecz i staje obok swojego partnera - Colina.
 - Czyżby? - włącza się do dyskusji Skywalker - Kiedy tu weszliśmy, jedyne czym się interesowaliście to pokonanie przeciwnika. - Pokazuje na mnie. - Nic was nie obchodziło.
          Nie wiem czy słowa mistrza Anakina są dobre czy złe. Zaczynam się nad tym zastanawiać, ale nic. Wysyłam wiązkę mocy do Micka z pytaniem: ''To dobrze?''. Zerkam na niego kątem oka i widzę, że nieznacznie porusza ramiona, co oznacza, że też nie wie. Gryzę się w język, by się o to nie zapytać. Milczymy.
 - Ahsoka - odzywa się młodszy Jedi do mnie. - Będziesz ze mną walczyć, a Mick z Obi-wanem. Jeśli nam zaimponujecie wasz klan ma wolne do końca tygodnia.
           Patrzymy po sobie, razem z Mickiem. Czy mistrzowie robią sobie z nas żarty? Jesteśmy ADEPTAMI, a oni MISTRZAMI. Dzieli nas cała galaktyka. Ale ja nigdy nie odmawiam walki, więc kiwam głową w stronę Micka.
 ''Zaatakuj prawą nogę Kenobiego, stawia cały ciężar na lewą, więc może miał wypadek'' - wysyłam Mickowi telepatycznie wiadomość.  
 '' Nie widzę, by utykał'' - dostaje odpowiedź, ale jedynie poruszam nieznacznie ramionami, co ma oznaczać rób co chcesz. Patrzymy na mistrzów, którzy dali nam znak byśmy zaczęli. Reszta naszych przyjaciół wycofała się pod ścianę.
          Wyskakuję w górę i uderzam o miecz mistrza Skywalkera. Widzę, że chłopak posłuchał mojej rady i kieruje cios w nogę Obi-wana, który jednak blokuje uderzanie. Wymieniam z Anakinem parę seri ataków i blokad, po czym on przejmuje kontrolą. Odbieram jego zamachy z trudnościami i próbuje wykonać wykopy, bez skutecznie.
 '' Kurde, jak ci idzie?'' - wysyłam wiązką mocy wiadomość do przyjaciela.
 '' Nici z tym wolnym'' - Otrzymuję wiadomość.
 '' Zamiana?'' - pytam.
 '' W jaki sposób?'' - Dostaje odpowiedź i blokuje cios.
 '' Wyskok z półobrotu i lądujemy na środku'' - mówię, a po chwili równocześnie wyskakujemy. Mistrzowie cofają się o krok. Czuję, że stykam się plecami z Mickiem. Kiedy mistrzowie biorą zamachy, my w mgnieniu oka zmieniamy położenie. I to ja odbieram atak Kenobiego, widzę jego zaskoczoną minę i z rozmachem uderzam go w kolano. Jedi ugina się pod wpływem ciosu, którego nie mógł odebrać i podnosi rękę. Zerkam na przyjaciela i Anakina stojącego 3 metry dalej.
 - Udało się - szepcze do chłopaka i przybijam mu piątkę.





















---
TEN ROZDZIAŁ NAPISAŁAM W SIERPNIU A MAMY GRUDZIEŃ. 
Nie wiem czemu go nie dodałam tak jak 20 innych ale teraz co jakiś czas będą się pojawiać.

Zaczynam nową serie: Wcześniejsze Lata. Będą one opowiadać o przygodach Ahsoki i Micka w Zakonie, o ich przyjaciołach i przyszłych mistrzach i będą różne One shoty
Przepraszam za akapity :P
I dobrze wiem, że nie można pisać tak dialogów, jak ja zapisałam (mam na myśli rozmowę Micka z Ahs poprzez telekomunikacje) 
Dedykuje ten rozdział WSZYSTKIM.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz